Trzymający w napięciu - dobrze napisany.
Przeczytałam jednym tchem, zarywając nockę, historia nie jest oczywista, dzięki czemu wciąga od pierwszych stron, a dzięki świetnie wykreowanym bohaterom chce się więcej i więcej, czekam na kontynuację ?
Przepiękna książka. Przeczytałam w ciągu kilku godzin. Polecam
Książka super, wciągająca
Czy ta książka mi się spodobała? To byłoby spore niedopowiedzenie, ta książka po prostu mnie porwała od pierwszych stron i była po prostu prześwietna. Może zacznijmy od początku: nie nastawiałam się do niej ani pozytywnie, ani negatywnie, a wręcz przeciwnie, nie miałam według niej żadnych konkretnych oczekiwań, bo jedyne co wiedziałam to różnica wieku, utrata pamięci co przynajmniej ja niezbyt często spotykałam w książkach, a mimo wszystko bardzo lubię ten motyw, szczególnie kiedy poznajemy fabułę wraz z bohaterką, a na dodatek czekają nas niespodziewane plow twisty. Jednak to wystarczyło, abym zakochała się w tej historii od pierwszych stron, co ostatnio jest dość trudne, ponieważ łatwo wpadam w zastój czytelniczy i ciężko mi się wkręcić w daną fabułę. Anna bardzo dobrze poprowadziła wątek amnezji i nie ukrywam że byłam pod sporym wrażeniem ile reaserchu w to włożyła, a podobnie było również w przypadku braterskiego biznesu, który prowadził w największym stopniu właśnie Zachary. Rozpalił moje serce, a w dodatku sprawił że mimo gburowatego na codzień charakteru chciałam go lepiej poznać i rozwikłać przyczynę jego zachowania. Abi była bardzo przyjemną postacią, bo chociaż nie było jej łatwo po wypadku, który sprawił że całkowicie straciła siebie i nie miała pojęcia kim tak naprawdę jest, to bardzo się z nią polubiłam przez wykreowany charakter i to, że potrafiła postawić na swoim, kiedy sytuacja tego wymagała. Muszę przyznać, że plow twisty jakie tam się pojawiły sprawiły że siedziałam z szeroko otwartą buzią nie wiedząc co dalej począć. W pewnym momencie każda kolejna strona wybijała mnie z rytmu i stało się coś, czego nie byłam w stanie przewidzieć. Wydarzyło się tam naprawdę dużo, chociaż myślałam że może to już koniec, to autorka jeszcze mnie nie raz zaskoczyła. Podobała mi się bardzo relacja Zacharego i Abi bo czułam że jest to taka ich bezpieczna przystań do której mogą wrócić. Bardzo szybko ich polubiłam, mimo że początkowo byłam pewna że to właśnie Hamilton będzie tym ostatecznym, ale od razu czułam że nie wzbudzi specjalnie mojej sympatii. Nie mam się do czego przyczepić. Naprawdę. Nawet gdybym chciała znaleźć jakąś wadę to w głowie mam tylko i wyłącznie zalety i to jak bardzo będę polecać tą książkę innym. Na pozór bezinteresowna troskliwość Zacharego była naprawdę urocza i rozpływałam się czekając na każde ich zwykle przypadkowe spotkanie, aby poznać ich trochę lepiej. Bardzo lubię książki pisane w trzeciej osobie, dlatego nie miałam problemu się w to wkręcić, bo czyta mi się takie książki zwykle szybko i przyjemnie, a o zatrzymaniu się nie ma mowy, bo inaczej pęknę z doskwierającej niewiedzy. Wszystko było spójne, zgodne i na temat. Czytając o Abi to jak przeżywała amnezję i jak nurtowało ją wiele pytań, podczas gdy jej rodzina można powiedzieć decydowała za nią i próbowała zrobić z niej idealistkę, którą nie była nawet przed wypadkiem, czułam okropną frustrację i było mi jej zwyczajnie szkoda. Ania bardzo dobrze wpasowała się w klimat tej książki, bo niejednokrotnie mnie wzruszyła, zmieszała, a później zasiała ziarenko nadziei. Z całego serca mogę i będę wam polecać tą historię, bo naprawdę jest warta uwagi i zasługuje na duży rozgłos!
Twórczość Anny Falatyn miałam już okazję poznać dzięki dylogii "KodeX", która zrobiła na mnie naprawdę dobre wrażenie. Już wtedy wiedziałam, że moja przygoda z autorką nie skończy się na tej jednej serii, jednak zdecydowałam, że zanim wezmę się za nadrabianie cyklu "Prawniczka z Camorry", w pierwszej kolejności sięgnę po jej najnowszą książkę "Przypomnij mi, kim byłeś".
Tym razem autorka zabiera nas do Chicago, gdzie poznajemy dwudziestoczteroletnią Abigail Weller, która podobno wiodła tam całkiem udane życie u boku zakochanego w niej do szaleństwa narzeczonego. Dlaczego tylko przypuszczamy taki scenariusz? W wyniku wypadku samochodowego kobieta straciła pamięć, dlatego nie ma pojęcia, czy wszystko, o czym zapewniają ją osoby, które odwiedzają ją w szpitalu po wybudzeniu ze śpiączki, jest faktycznie prawdą. Jej dotychczasowe życie stało się bowiem jedną wielką niezapisaną kartką i tak naprawdę nie wiadomo, czy dziewczyna kiedykolwiek odzyska stracone wspomnienia.
Hamilton Nielsen stara się zrobić wszystko, aby jego narzeczona doszła do siebie po wypadku, jednak czy zależy mu również na tym, żeby odzyskała pamięć? Tego nie zdradzę, ale mogę Was zapewnić, że gdy w otoczeniu Abi pojawi się starszy brat Hamiltona — Zachary, zrobi się naprawdę gorąco. Czy Abigail uda się odzyskać równowagę? Czy wspomnienia sprzed wypadku już na zawsze zostaną jedynie czarną dziurą w jej umyśle? Czy konflikt pomiędzy braćmi będzie miał wpływ na jej życie u boku narzeczonego? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury!
Dzięki lekturze "Przypomnij mi, kim byłeś" poznałam zupełnie inne oblicze Anny Falatyn. Sięgając po jej najnowszą książkę, trochę obawiałam się, czy uda jej się powtórzyć sukces poprzednich książek, szczególnie że tym razem historia nie ma nic wspólnego z paragrafami. Teraz gdy książkę mam już za sobą, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że moje obawy zupełnie nie miały odzwierciedlenia w rzeczywistości, a autorka udowodniła, że nie jest pisarką z przypadku, a jej historie porywają czytelnika niezależnie od tego, czy rozgrywają się w ojczystym kraju, czy za granicą.
Jak już wielokrotnie podkreślałam, uwielbiam książki, w których emocje grają pierwsze skrzypce. I właśnie taka jest historia Abigail — nietuzinkowa i napakowana emocjami po same brzegi!
Myślę, że na uwagę zasługuje kreacja bohaterów. Autorka skupiła się na tym, by byli charakterni, nieoczywiści i tacy, z których nie da się czytać, jak z otwartej księgi, przez co pozostają w pamięci zdecydowanie na dłużej. Przyznam, że Annie Falatyn kilkukrotnie udało się wyprowadzić mnie w pole i niejednokrotnie musiałam zatrzymać się na chwilę i zastanowić się nad tym, kto tak naprawdę jest tym, który miesza w całej tej historii.
Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji poznać pióra autorki, myślę, że teraz jest na to odpowiedni moment, ponieważ jestem przekonana, że Abi skradnie Wasze serca. A jeżeli jesteście już po lekturze, mam nadzieję, że tak jak ja, nie możecie się doczekać kolejnego tomu serii Chicago.